Postanowiłam rozpocząć nową i mam nadzieję ciekawą akcję "Wiem ile jem" Celem mojej akcji jest zwrócenie uwagi na jakość i ilość spożywanych
przez nas posiłków. Chciałabym abyście w tym miejscu dzielili się
ciekawymi przepisami na różne (mile widziane zdrowsze wersje) potrawy z
dokładnym określeniem wielkości i kaloryczności porcji (jeśli to możliwe
również tłuszczu, białka i węglowodanów). Niech ta akcja uzmysłowi nam
ile tak na prawdę jemy w ciągu dnia, czy prawidłowo się odżywiamy, a
może warto coś zmienić? Może niektórzy z Was liczą kalorie bądź starają
się schudnąć/ przytyć i ta strona może być dla was źródłem inspiracji,
by dania nie były monotonne, ale smaczne!
Zbliża się wielkimi krokami sezon plażowy, a z nim często strach przez pokazaniem się w stroju kąpielowym. W ataku paniki decydujemy się na drakońskie, niekonwencjonalne, gazetowe diety, które w żaden sposób nie są dopasowane do naszego stanu zdrowia, trybu życia czy upodobań. Akcja ma na celu przyjrzenie się własnej diecie i jej ulepszaniu. Wyciągajmy wnioski i zlokalizujmy nasz błędy. Jeśli mamy nadwagę, problemy zdrowotne, to niedociągnięcia w naszym sposobie odżywiania się muszą być. Nie obrzucajmy winą genów, to tylko niewielki % przyczyn. Jeśli poznamy podłoże będziemy mogli działać. Tu również pomoże nam ta akcja. Pozwoli na znalezienie mam nadzieję zdrowych, ciekawych i różnorodnych przepisów, które nas zainspirują. Zachęcam Was do dzielenia się swoimi daniami i wiedzą. Jeśli macie jakieś doświadczenia, wskazówki dla początkujących "analizatorów swojej diety" piszcie w komentarzach!
Zastanówmy się co nami kieruje, kiedy podejmujemy jakieś działania, postanowienia. Czy to cel krótkotrwały, np czyjś ślub, impreza itp. Może chcemy na zawsze dobrze czuć się w swojej skórze. Jeśli ta druga wersja to pamiętajmy, że prawidłowa i zbilansowana dieta jest podstawą każdego odchudzania czy też budowania masy ciała. Najważniejsza jest ilość, jakość i regularność. Nie chodzi o skrupulatne liczenie każdej kalorii, ale byśmy potrafili oszacować wielkość porcji (odpowiednią dla nas) i nasze zapotrzebowanie. Od niejedzenia też można utyć!
Bardzo fajna akcja, cos dla mnie, bo od kiedy schudlam ciagle zastanawiam sie, czy nie jem za malo.
OdpowiedzUsuńMądra, uświadamiająca akcja, ale czemu korzystasz z amerykańskiego trójkąta (Food Piramid), który mówi, że w ciągu dnia należy jeść od 6 do 11 porcji produktów skrobiowych, a np. dużo mniej warzyw, owoców, nabiału czy mięsa, produktów dużo bardziej wartościowszych?
OdpowiedzUsuńPiramida żywienia, czy to polska, czy amerykańska jeśli jest mądrze stosowana według mnie wyjdzie nam na zdrowie. Jak dobrze zauważyłaś podane są tu widełki dla spożycia. Polskie zalecenia są bardziej ostrożne i często nie podają konkretnej ilości, ale w gruncie rzeczy pokrywają się z amerykańskimi. I tu według mnie np. osoba intensywnie trenująca powinna jeść więcej odpowiednich węglowodanów, zaś cukrzyk mniej, ale obie powinny je uwzględnić w menu. Chodziło mi o ideę różnorodności i kompleksowego dobierania składników (nie o szczegóły każdej z nich, które i tak weryfikuje życie i stan naszego zdrowia). Interpretacja dokładna piramidy jest nieco różna przez każdego, a dla osób, które błądzą polecam http://www.izz.waw.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=7&Itemid=5&lang=pl#c.
OdpowiedzUsuńZachęcam bardziej zainteresowane osoby do lektury: http://www.phie.pl/pdf/phe-2011/phe-2011-1-020.pdf i http://www.eufic.org/article/pl/expid/Produktowe-wytyczne-zywieniowe-dla-krajow-europejskich/
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź. Niestety, nie zgadzam się nią. Osoba intensywnie trenująca powinna mieć i mam nadzieję, że ma, własny plan żywieniowy i nie korzysta z tego dla każdej osoby, to samo dotyczy cukrzyka... Różnorodność w piramidzie jest, ale produkty skrobiowe zawierają najwięcej miejsca, dla "zwykłego śmiertelnika"/laika oznacza to/daje sygnał, że tych produktów powinien jeść jak najwięcej, a tymczasem prawda jest inna, powinien je ograniczać. Nie wiem czy wiesz, ale już kilka lat temu pojawiła się nowa piramida, która różni się od starej tym, że np. produkty skrobiowe straciły pierwsze miejsce. Z podesłanym linkiem też jest mi się trudno utożsamić, zwłaszcza z mlekiem, które wyrządza dużo więcej szkód niż daje korzyści.
OdpowiedzUsuńI jeszcze na marginesie. Nigdy nie byłam otyła, ale nie czułam się dobrze ze swoją wagą. W ciągu trzech miesięcy schudłam 13 kg i przy wzroście 171cm, przez ponad pięć lat utrzymywałam rozmiar 36. W tym okresie, najogólniej mówiąc, produktów skrobiowych nie jadłam częściej niż dwa razy w tygodniu. Teraz jem je dużo częściej i od razu widać efekty na wadze...
Ja jestem zwolenniczką tylko i wyłącznie indywidualnie dopasowanej diety. Widzę, że jesteś dużą przeciwniczką węglowodanów (to również błonnik, witaminy z grupy B). Nie polecam nikomu węglowodanów prostych, za to złożone powinny być obecne przynajmniej w 3 głównych posiłkach w ciągu dnia i stanowić 45-60 % całodziennej dawki kalorii. Pamiętajmy że nasz mózg i erytrocyty wymagają glukozy do pracy. Nie popadajmy w skrajności, to one najbardziej nam szkodzą i zaburzają homeostazę organizmu. Według mnie wszystkie składniki są niezbędne: tłuszcze, białko i węglowodany. Nie można obwiniać jednego z nich za winowajcę dodatkowych kilogramów. Polecam każdemu prowadzenie przez 3 dni dokładnego dzienniczka dietetycznego i jego analizę na końcu, która pozwoli zidentyfikować błędy i je skorygować.
OdpowiedzUsuńooo - świetna akcja ! Na pewno wezmę udział.
OdpowiedzUsuńPS dodaję blog do ''czytliwych' :)
"Nie obrzucajmy winą genów, to tylko niewielki % przyczyn" <--- bardzo dobrze powiedziane. Często spotykam ludzi, którzy nadmiar swoich kilogramów tłumaczą tendencją do tycia, złymi genami, zarzekając się, że mało i zdrowo jedzą, po czym dolewają olej do wszystkiego co się da, ''cukrzą'', solą na potęgę (obrzęki) i wypijają mnóstwo piw i innych alkoholi (''Majka - ale jak? Piwo jest kaloryczne?":)
OdpowiedzUsuńNikt mi więc nie wmówi, że ładna szczupła sylwetka nie wymaga wkładu pracy.
Pozdrawiam serdecznie